Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malajkat: "Aktorzy są sejsmografami, które mają zanotować najdelikatniejsze drgnienia w duszy widza"

Redakcja
Malajkat: "Aktorzy są sejsmografami, które mają zanotować najdelikatniejsze drgnienia w duszy widza"
Malajkat: "Aktorzy są sejsmografami, które mają zanotować najdelikatniejsze drgnienia w duszy widza" Szymon Starnawski
9. Międzynarodowy Festiwal Szkół Teatralnych potrwa od 30 czerwca do 6 lipca. Na zorganizowane przez Akademię Teatralną im. A. Zelwerowicza wydarzenie przyjadą szkoły teatralne z 10 krajów, a publiczność będzie mogła zobaczyć przez 7 dni aż 30 spektakli. Wojciech Malajkat, rektor Akademii Teatralnej i dyrektor festiwalu, opowiedział nam o przygotowaniach do imprezy, jej znaczeniu dla rozwoju polskiego aktorstwa, a także potencjale młodych adeptów tego rzemiosła.

Międzynarodowy Festiwal Szkół Teatralnych organizowany jest co 2 lata, a w tym roku obędzie się 9. edycja tego wydarzenia. Jaki jest przede wszystkim cel festiwalu? Co jego organizacja niesie ze sobą?
Festiwal jest okazją do spotkania reprezentacji szkół teatralnych z całego świata i z różnych obszarów kulturowych. Szczególnie interesują nas takie egzotyczne miejsca jak Iran, Peru czy Izrael, z których to krajów spektakle dyplomowe zobaczymy w tym roku. Jest to więc okazja do wymiany spostrzeżeń, bo doświadczenia i stosowane metody pracy w każdym zakątku świata różnią się od siebie.

W tym roku zobaczymy spektakle z 10 krajów, m.in. z USA, Iranu, Izraela czy Peru. W jaki sposób szkoły teatralne, zaproszone do udziału w festiwalu, były wybierane? Jakie były kryteria?
Na stronie internetowej ogłaszamy nabór, potem spływają do nas aplikacje. Później Rada Artystyczna złożona z wykładowców i studentów Akademii Teatralnej w Warszawie na podstawie nadesłanych materiałów dokonuje wyboru. Dostajemy nagrania spektakli, oglądamy je i muszę przyznać, że zawsze towarzyszą temu burzliwe dyskusje. Zwykle wybieramy około 10-11 przedstawień konkursowych.

Po raz pierwszy do udziału w wydarzeniu zostały zaproszone też wszystkie szkoły teatralne z Polski. Co miało wpływ na taką decyzję?
Jest to rzeczywiście nowość. Czuliśmy potrzebę skonsolidowania naszego środowiska. Przez lata panowała pomiędzy szkołami rywalizacja, która w pewnym momencie przybrała formę antagonizmu. W obliczu nowych wyborów na stanowiskach rektorskich, do których doszło w ubiegłym roku, postanowiliśmy więc doprowadzić do zmian i otworzyć ten międzynarodowy festiwal również dla pozostałych polskich akademii.

Podczas festiwalu zobaczymy między innymi 11 dyplomowych spektakli konkursowych, które będzie oceniać jury. Pan wprawdzie w komisji nie zasiada, ale czym kierowałby się Pan przy wyborze zwycięskiego przedstawienia? Co powinien mieć taki idealny spektakl?
Oceniałbym przede wszystkim umiejętności aktorskie. Przedstawienie w teatrze zawsze jest pretekstem do tego, aby aktorzy zabierali nas w przestrzeń, którą kreują. Pojawia się tylko kwestia tego, czy te osoby są obdarzone większym czy mniejszym talentem i czy potrafią przekonać widzów do tego, aby przejrzeli się w tym zwierciadle, jakim jest teatr.
W mniejszym stopniu zwracałbym uwagę na inscenizację, na przestrzeń wykreowaną przez reżyserów pod kątem formy. Nie chciałbym, żeby treść była przykryta formą, która nie pozwala przejrzeć się w aktorze występującym na scenie, w jego osobowości i talencie.

Festiwal będzie okazją, aby skonfrontować warsztat i umiejętności polskich adeptów sztuki aktorskiej z ich rówieśnikami z zagranicy. Czy jeszcze przed rozpoczęciem festiwalu byłby Pan w stanie pokusić się o wskazanie różnic? Czego nawzajem studenci z różnych krajów mogą się od siebie nauczyć?
Trudno jest wskazać te różnice jeszcze przed rozpoczęciem wydarzenia. Wszystko będzie zależało od materiału, który przywiozą studenci zaproszonych szkół. Na pewno różnice można dostrzec w modelach funkcjonowania poszczególnych uczelni. U nas działa system wsparcia finansowego od państwa, można mówić też o pewnej tradycji uczenia warsztatu aktorskiego w Polsce, która różni się od innych i o tym też na pewno będziemy dyskutować podczas festiwalu. Na pewno mogę powiedzieć, że jako kraj nie mamy się czego wstydzić, bo pod względem nauki plasujemy się na czołowych pozycjach. Mam nadzieję, że obecność profesorów zaowocuje dyskusją na temat metod nauczania, a mogę zapewnić, że my mamy się czym pochwalić.

Kiedy obserwuje Pan studentów szkoły teatralnej i porównuje ze sobą z czasów nauki, dostrzega Pan znaczące różnice? W ich potencjale, podejściu do zawody, spojrzeniu na świat?
Wydaje mi się, że niewiele się zmienia. Obowiązują pewne metody, np. metoda Stanisławskiego, bez której nie da się zagrać, choć ona też w jakimś stopniu ewoluuje. Jeśli chodzi o potencjał, emocje, siłę wyrazu, są one u utalentowanych ludzi zawsze na tym samym poziomie i zaprezentowane w taki sposób, że po prostu stają się ciekawe.
Mogę natomiast ponarzekać na powszechnie teraz panującą pewną skrótowość w przekazie. Trzeba się bardzo starać, aby studenci dużo czytali, nie wybierali drogi na skróty. W końcu aktorzy mają być sejsmografami, które mają zanotować nawet najmniejsze, najdelikatniejsze drgnienia w duszy widza. Bycie zawodowym aktorem wymaga nieustannej obserwacji świata i ludzi. Niektórzy nie zawsze rozumieją, że na tym polega nasza praca.

Czy spektakle pokazywane przez młodych mogą być inspiracją również dla aktorów starszego pokolenia?
Sam pobyt w szkole teatralnej jest inspiracją dla obu stron. Ja również bardzo wiele się nauczyłem przez te wszystkie lata, od kiedy wykładam na uczelni. Jest to przecież spotkanie, dialog pomiędzy pokoleniami. Każde spotkanie, a zwłaszcza z teatrami, które zamierzone efekty osiągają innymi metodami niż te nam znane lub mówią o sprawach kulturowo nam obcych, jest inspirujące.

Jest Pan aktorem od wielu lat, od 2016 roku rektorem Akademii Teatralnej w Warszawie. Co przede wszystkim stara się Pan przekazać studentom jako autorytet w dziedzinie aktorstwa?
Według mnie nie da się być aktorem, jeśli się nie jest człowiekiem. Jeśli nie jesteśmy wrażliwi na to z kim, kiedy i dlaczego z kimś obcujemy. Człowieczeństwo jest, moim zdaniem, podstawowym warunkiem, żeby czegoś się dowiedzieć, a potem opowiedzieć o tym ze sceny czy ekranu.
Próbuję moich studentów przekonać, że dyscyplina zarówno wewnętrzna, jak i zewnętrzna, służą temu, aby uprawiać zawód aktora profesjonalnie. Ważna jest też pokora. Nie mam oczywiście na myśli podkulonego ogona, ale pokorę wobec tego, jak bardzo ciężko trzeba pracować, aby coś osiągnąć. I to też staram się im uświadomić i przekazać.

Międzynarodowy Festiwal Szkół Teatralnych z edycji na edycję ma coraz większy zasięg. Czy pojawiają się już może jakieś wstępne plany dotyczące 10. edycji? Zwłaszcza, że będzie ona jubileuszowa…
Jeszcze za wcześnie, aby mówić o szczegółach. Na pewno chcemy, żeby była to edycja wyjątkowa. Ja, jako rektor, pierwszy raz organizuję ten festiwal. Chcę się o nim jak najwięcej dowiedzieć, aby później, na podstawie zdobytego doświadczenia, zbudować kolejną edycję.
Na pewno ciekawym pomysłem byłoby zaproszenie laureatów, ale jeszcze na takie plany za wcześnie.

Czytaj też: Międzynarodowy Festiwal Szkół Teatralnych ITSeLF. 30 spektakli w 7 dni

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto