Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzień Babci i Dzień Dziadka (21 i 22.01.2022). Dbajmy o rodzinne relacje bez uprzedzeń i stereotypów - rozmowa z psycholożką Marią Graczyk

Anna Szałkowska
Anna Szałkowska
Nad relacjami w rodzinie warto pracować, bo dają wiele nie tylko innym, ale i nam. Budują na przykład naszą przyszłość. Jeśli my nie pielęgnujemy relacji z rodzicami czy dziadkami, nie możemy oczekiwać, że nasze dzieci zadbają o relację z nami, kiedy będziemy starsi. Warto mieć tego świadomość.
Nad relacjami w rodzinie warto pracować, bo dają wiele nie tylko innym, ale i nam. Budują na przykład naszą przyszłość. Jeśli my nie pielęgnujemy relacji z rodzicami czy dziadkami, nie możemy oczekiwać, że nasze dzieci zadbają o relację z nami, kiedy będziemy starsi. Warto mieć tego świadomość. 123rf
Czego mogą uczyć się dziadkowie i wnuki od siebie nawzajem? O budowaniu głębszych relacji, więzi w rodzinie czy bliskim gronie osób rozmawiamy z Marią Graczyk, psycholożką, terapeutką, nauczycielką medytacji, założycielką Leśnego Przedszkola Baza Marzeń.

Jestem świeżo po obejrzeniu „Opowieści pokolenia z papieżem Franciszkiem” Martina Scorsese. Niezwykle inspirujące są historie bohaterów występujących w tym miniserialu Netflixa. Uświadamiają, jak wiele do przekazania mają starsi ludzie młodszemu pokoleniu, ale też, jak starsi inspirują się siłą i otwarciem na świat ludzi młodych. Dobrym momentem, żeby zatrzymać się i zastanowić, jak z tej wiedzy czerpać jest dla nas styczeń, kiedy obchodzimy święto babci (21 stycznia), a zaraz potem dziadka (22 stycznia). A jak to wygląda z punktu widzenia psychologii? Wszyscy uczymy się od siebie nawzajem?
Kiedy myślę o tym, co mogą sobie dać starsi i młodsi i czy z tego korzystamy, przychodzą mi do głowy różne myśli. Na przykład taka, że wraz ze wzrostem dobrobytu ekonomicznego słabną więzi społeczne. Kiedyś było więcej domów wielopokoleniowych. Młodych nie było stać na szybką przeprowadzkę do własnego mieszkania, więc dłużej mieszkali z rodzicami i dziadkami. Teraz szybko robią się samodzielni. Z jednej strony cieszy, że żyjemy z większym dostępem do edukacji, kultury, technologii i możemy się rozwijać, ale dostrzegamy także negatywne koszty społeczne tego zjawiska. Panuje coraz większa izolacja i to niezależnie od pandemii. To izolacja na własne życzenie. Jesteśmy bogatsi w wiedzę czy przedmioty, ale ubożsi w więzi międzyludzkie. Wpływa na to wiele czynników, m.in. segregacja wiekowa, która rozpoczyna się już od przedszkola. Wciąż przebywamy tylko z rówieśnikami, najlepiej z ludźmi z jednego rocznika. Dialog kultury międzypokoleniowej osłabł. Ten proces został wyraźnie pokazany w filmie Erika Gandiniego „Szwedzka teoria miłości” z 2015 roku. Szwecja w latach 70. mocno postawiła na niezależność, dzieci szybko wyprowadzają się od rodziców, niezależność ceni się też w małżeństwach. Skutki są takie, że duża część szwedzkiego społeczeństwa umiera samotnie. Czasem „odkrywa się” zmarłego po paru miesiącach...

Chyba nie o taki efekt chodziło... Sama niezależność człowieka przecież nie jest zła, buduje nasze poczucie wartości. Szwedzi zapodziali gdzieś swoje relacje, ale my też nie zawsze dbamy o nie jak należy. Możemy się tego uczyć?
Nawet powinniśmy. Może przyjść nam z pomocą mądrość kolektywistycznych, plemiennych kultur, z której w moim odczuciu możemy czerpać. Oczywiście nie rezygnując z własnego rozwoju ekonomicznego czy naukowego. Możemy sobie dać na przykład sawubonę. Słowo to oznacza pozdrowienie plemienia Zulu. Tłumaczy się ono: widzę Cię i cenię. A odpowiedź to shikoba, co znaczy: Jestem dla Ciebie. W kulturze, która w ten sposób się komunikuje, czuć głębokie więzi. Widać je również w sposobie życia. Dziećmi spotykają się z rodzicami, dziadkami, starsi pilnują młodszych, a wszyscy są zżytą społecznością. To, jak budowali i budują więzi, mogłoby być dla nas inspiracją. Z kolei Majowie na powitanie mówili In Lak’ech: ja jestem innym Tobą, Ty jesteś innym mną. Słowa te wyrażają głęboki szacunek dla każdej spotkanej istoty. Jedność istnienia między ludźmi, niezależnie od wieku, od wszelkich różnic. Możemy z tego czerpać, gdy określamy swoje cele jednostkowe, zawodowe, rodzinne. Brać pod uwagę dobro wspólne i budować więzi, bo jednak one nadają życiu sens.

Budowanie takich relacji wymaga otwartości: zarówno od dziadków, jak i od wnuków. W całej rodzinie. Z obserwacji czy własnych doświadczeń wiem, że często relacje najmłodszych i najstarszych członków rodziny bywają wyjątkowe. Ba, w wielu przypadkach dzieci lepiej komunikują się z dziadkami niż rodzicami.
Nad relacjami w rodzinie warto pracować, bo dają wiele nie tylko innym, ale i nam. Budują na przykład naszą przyszłość. Jeśli my nie pielęgnujemy relacji z rodzicami czy dziadkami, nie możemy oczekiwać, że nasze dzieci zadbają o relację z nami, kiedy będziemy starsi. Warto mieć tego świadomość.

Styczeń to tradycyjnie dwa dni, kiedy świętujemy Dzień Babci i Dziadka. Nie zapytam, czy są potrzebni swoim wnukom, bo to raczej pytanie z gatunku tych retorycznych. Warto zadać pytanie, dlaczego relacja dziadkowie - wnuki jest ważna, co daje obu stronom?
Tych wzajemnych korzyści jest wiele. Starsi ludzie byli wychowywani w czasach, gdy liczyło się przetrwanie. Mowa o wojnie czy latach powojennych, kiedy było mniej energii na rozwój emocjonalny. Mogą mieć trudności z wyrażaniem emocji, stanów psychicznych, natomiast młodzi ludzie mają lekkość w komunikowaniu swoich potrzeb i tego mogą uczyć. Seniorzy na co dzień mierzą się z wyzwaniami, takimi jak starzenie czy bilansu życia, jednym słowem sprawdzają, ile w życiu im wyszło, a na co już nie mają szans. Jeśli mają obok młodą osobę, która jest bardziej komunikatywna, może im to pomóc przejść przez ten bilans konstruktywnie. A w drugą stronę, młodym przyda się kontakt z dojrzałością, która wypływa z wielu doświadczeń życiowych, z pokorą wobec życia, a często też takim przesłaniem: „żyjmy, bo to przemija”.

Trudno dziecku wytłumaczyć, że czas pędzi jak szalony i dlatego warto pielęgnować relacje z bliskimi ludźmi, bo nie mamy ich na zawsze. Może to brzmi banalnie, ale ludzie są nam potrzebni, np. do tego, żeby się przytulić, bo najlepszy nawet smartfon tego uścisku nie odwzajemni.
Dokładnie, to może brzmieć jak jakiś truizm, ale kiedy się spotka człowieka, który opowiada swoją historię, ma to w sobie prawdę. Moja babcia mieszkała ostatnie miesiące życia u mnie w domu. To był cenny dla mnie czas. Z jednej strony wyzwanie, z drugiej jednak odkryłam wiele korzyści z takiego stanu. Mogłam się dopytać o historię rodziny, wzmocnić poczucie swoich rodzinnych korzeni, być świadkiem jej refleksji. Moja babcia żałowała, że nie mówiła dziadkowi, że go kocha. Wyznała mi to i zdanie to wraca do mnie w momentach zwrotnych mojego życia. Wszyscy możemy wypytać starszych członków rodziny o historię, młodość, kulinarne wskazówki, praktyczne porady domowe, a nawet o… ekologię, bo w czasach ich młodości życie w ramach „zero waste” było codziennością. Z tego mogą dziś czerpać młodzi ludzie.

Wszyscy niby to wiemy, a jednak nie zawsze dobrze nam wychodzą relacje w rodzinie. Czy to tylko wina smartfonów, wirtualnego świata, który nas wciąga coraz głębiej?
To też, ale często chodzi o uprzedzania i stereotypy, które obie strony zamykają na kontakt. Kiedy czujemy opór, pomyślmy inaczej o osobie, który siedzi przed nami. To zwykły człowiek: wnuczek, który chowa się za smartfonem, albo dziadek, którego może to chowanie irytować, ale przecież sam był kiedyś młody. Może przypomnieć sobie te czasy i spróbować nawiązać autentyczną, pełną zrozumienia relację z wnukiem. Nie pytać wyłącznie o oceny, nie narzekać i nie zaczynać od karcenia za spędzanie czasu w telefonie… To od obu stron wymaga wysiłku.

Wierzę, że wiele spraw możne połączyć oba pokolenia.
Też chcę w to wierzyć, ale wiem też, że wymaga to uwagi i pracy. Zastanowienia się, jak lepiej funkcjonować z bliskimi. Uznania, że więzi społeczne są dla nas ważne. Żeby nie zaniedbywać tych najbliższych, oczywistych dla nas relacji, bo później możemy tego żałować. Jesteśmy jednostkami, ale też częścią większego organizmu. Przy okazji Dnia Babci czy Dnia Dziadka obie strony mogą zadać sobie kilka ważnych pytań: młodzi, jak mogę lepiej rozumieć i wspierać drugiego człowieka. Starsi, jak mogę lepiej komunikować swoje potrzeby. Niezależnie od wieku, wszyscy mamy potrzebę bycia widzialnym, potrzebnym i ważnym.

Jaka jest rola dziadków w dzisiejszym świecie?
Myślę, że pełnią rolę opiekuńczą dla maluchów. A w przypadku nieco starszych wnuków mogą dawać szersze spojrzenie, dzielić się swoją dojrzałością. Kiedy bliska nam starsza osoba cieszy się, że skorzystała z szansy w życiu, albo bardzo żałuje, że coś się nie udało, może to działać mobilizująco na młode osoby, które coraz częściej nie wiedzą, co zrobić ze swoim życiem.

Przychodzi mi do głowy również to, że dziadkowie są po to, żeby przytulić dziecko.
Dotyk jest nam potrzebny, dzięki niemu w mózgu wydziela się oksytocyna, która pozytywnie wpływa na układ odpornościowy. Szczególnie w pierwszych latach życia dziecko buduje wewnętrzny spokój i poczucie bezpieczeństwa. Dziadkowie z kolei są w wieku, w którym mniej są dotykani, więc to może być pożyteczna wymiana dla obu stron. Przy czym warto pamiętać, że małe dziecko wobec autorytetu starszego często nie potrafi odmówić. Trzeba obserwować, czy faktycznie mają ochotę na przytulenie i dbać, by nie przekraczać ich granic.

Relacje rodzinne to nie tylko ważny, ale i niezwykle delikatny temat, a czasem i pole minowe. Ale żeby nam się dobrze żyło w rodzinie, żeby relacje na linii wnuki - dziadkowie się układały, warto ustalić ogólne zasady współpracy dziadków i rodziców w wychowaniu dziecka. Czego dziadkowie nie powinni robić w relacji z wnukami?
To bardzo ważne. Wspaniale, gdy są zaangażowani, ale nie mogą przekraczać granic. Rodzice muszą mieć poczucie, że to oni wychowują swoje dziecko, decydują o wartościach, edukacji i żywieniu. W te decyzje - moim zdaniem - dziadkowie nie powinni się wtrącać. Mogą pełnić rolę doradczą, przy czym warto wyrażać swoje zdanie, ale go nie narzucać. Każdy chce wychowywać swoje dziecko na swój sposób, według obecnej wiedzy na temat rozwoju psychicznego i wychowania dzieci. Warto, by dziadkowie byli, wspierali, cieszyli się wspólnym czasem, dzielili mądrością, ale nie narzucali, bo wtedy narażają się na odrzucenie.

A o co rodzice nie powinni prosić dziadków?
Rodzice nie powinni nadużywać ich czasu i sił. Wiadomo, dziadkowie to rodzinna instytucja. Często są na emeryturach, mają dużo czasu i tak kochają swoje wnuki, że trudno im odmówić. Ale też mogą nie mieć siły zajmować się wnukami na okrągło.

Widzę już wyraźnie, że bez regularnych rozmów się nie obędzie, jeśli nasza rodzina ma dobrze działać. A tematy będą czasem trudne.
Nie jest łatwo rozmawiać o trudnych rzeczach. Tłumaczyć, jakie mamy oczekiwania. Każda grupa wiekowa doświadczyła innego wychowania i każdy ma inną wiedzę na temat wychowania, ale młodzi rodzice mają prawo wybierać swój sposób. Dobrze by było, żeby dziadkowie - nawet jak mają inne przekonania - uznali rację rodziców.

Mówimy o relacjach w rodzinie, ale są też osoby, które jej nie mają. Jak w tym wypadku budować relacje i jednocześnie pomóc innym?
Wszyscy jesteśmy istotami społecznymi i potrzebujemy ludzi w mniejszym lub większym zakresie. Jeśli nie mamy swojej rodziny, poszukajmy ludzi, z którymi będziemy mogli stworzyć ważne relacje. Jest teraz dużo projektów międzypokoleniowych, warto poszukać w internecie, popytać się znajomych: planszówki z seniorami, wspólne gotowania - to są miejsca dialogów międzykulturowych.

Dziękuję za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto